Mont Saint Michel, czyli Wzgórze Świętego Michała znajduje się prawie 2 km
od stałego lądu. Spiętrzona zabudowa wzniesienia kontrastuje podczas odpływu z
rozległym terenem wokół. Klasztor Saint Michel dominuje nad miasteczkiem
leżącym u jego stóp. To przede wszystkim perła średniowiecznej architektury -
potężna, monumentalna budowla wykonana z kamienia, która robi wrażenie już z
odległości wielu kilometrów. „Cudowna piramida, która raz włada piaszczystą
pustynią jak Cheops, raz morzem jak skały Teneriffy” - pisał o Mont Saint Michel znawca piękna
Viktor Hugo. Droga do tego miejsca wiedzie przez całą Francję, ale jak mówią
Ci, którzy zobaczyli je na własne oczy, warto pokonać tysiące kilometrów, by
zobaczyć Mont Saint Michel. Rokrocznie przyjeżdżają tu tłumy turystów, a
większą sympatią we Francji cieszą się jedynie Wieża Eiffla i Luwr. Legenda głosi, że w 708 roku,
biskup miasta Avranches, święty Aubert, wybudował sanktuarium na chwałę Świętego
Michała. Był to wtedy najpopularniejszy święty w całej chrześcijańskiej
Europie, która walczyła z pogaństwem, jak on ze smokiem. Święty Michał objawił
się biskupowi Aubertowi we śnie, nakazując mu wybudować opactwo. A że zacny
duchowny nie dowierzał początkowo swemu widzeniu, po kilku nieudanych próbach,
zdenerwowany archanioł zagłębił mu palce w czaszce, by pilność sprawy wbić mu
do głowy. Śladom tej trepanacji zawdzięcza biskup Aubert swą kanonizację, a
Francja, jeden ze swych najwspanialszych zabytków. Według legendy, opactwo
zaczęto budować na granitowym wzgórzu na skraju lasu. Pewnej marcowej nocy Roku
Pańskiego 709, morze wdarło się na stały ląd, zatapiając domy i lasy, ale nie
klasztor, który do dziś wznosi iglicę ku niebu.
Twierdzono,
że to Pan Bóg dopełnił dzieła biskupa Auberta, otaczając Mont Saint Michel aurą
cudowności.
Historia,
która wtóruje legendzie, mówi, że klasztor i kościół budowano długo i po
kawałku, najpierw w stylu romańskim, później, w XV i XVI wieku, w stylu
strzelistego gotyku. Iglica pochodzi z połowy XIX wieku. Najpiękniejsza jest
gotycka część budowli, trójpoziomowa, z granitu, w której mieszczą się
pomieszczenia służące mnichom benedyktynom. Jej budowniczymi byli ksiądz Garin,
mistrz Roger i mistrz Jean.
Na wyspie znajdują się sklepy z pamiątkami,
restauracje, hotele, podziemne pomieszczenia, wieże i krypty.
Zatoka, nad
którą rozciąga się wysepka, podlega zjawisku ruchomych piasków, ale jest przede
wszystkim znana dzięki wyjątkowemu skokowi pływów morskich (do 14 metrów
różnicy poziomów). Przypływy są bardzo gwałtowne, fala przybiera z dużą
prędkością (porównywalną do szybkości galopującego konia), co było przyczyną
licznych wypadków w przeszłości.
Grobla, po której prowadzi droga do Mont Saint-Michel wybudowana w 1880 roku,
zatrzymuje piasek, tym samym pozbawiając wzgórze jego wyspowej natury. W ramach
akcji ratowania wyspy do zatoki ma wpływać uregulowana, dzięki zbudowaniu na
niej tamy, rzeka Le Couesnon, a grobla ma być zastąpiona mostem. W przyszłości,
jeśli poziom wód w morzach i oceanach będzie się nadal podnosić, na Mont Saint
Michel trzeba będzie przeprawiać się statkiem.
To znam. I trawestując znane powiedzonko: "znacie? To popatrzcie". Miło powspominać. Z widokiem na te krużganki śpiewałam z chórem (dla własnej przyjemności, ale zawsze ustawiał sie tłumek słuchaczy i tylko sie dziwili, że kapelusza nie ustawiliśmy;). Piękne zdjęcia!
ReplyDeleteŚciskam Cię. Ha.
Piękny klasztor. Z daleka wygląda jak zamczysko, albo twierdza obronna:) Nie byłam, właściwie w niewielu miejscach byłam, dlatego między innymi lubię wpadać do Ciebie, poczytać i pooglądać piękne fotki:)
ReplyDeletePozdrawiam serdecznie:)
Jestem tym miejscem oczarowana. Kiedy byłam tutaj dwa lata temu, samochody i autokary podjeżdżały pod mury klasztoru.
ReplyDeleteJakież było nasze zaskoczenie, że teraz są parkingi trzy km przed klasztorem i dojeżdża się autobusami na prąd.
Dwa lata temu, żegnałam się Mont Saint Michel, mówiłam do niego, że nigdy już tutaj nie będę, więc jego piękny widok zabieram ze sobą.
Kiedy w Paryżu mieliśmy temperatury dochodzące do 42 st.C z ogromną wilgotnością, i to było najgorsze. Ta wilgotność. Postanowiliśmy pojechać nad morze by tam szukać ochłodzenia. A w Normandii było 37 st.C i całkowicie puste plaże. A woda? dla mnie zbyt zimna.
Serdecznie pozdrawiam
Prawdziwa perełka!!!
ReplyDeletePozdrawiam Cieplutko :)
Piękne zarobi naprawdę wrażenie...Uwielbiam takie klimaty...Pozdrawiam cieplutko...
ReplyDeleteZamek jak z bajki.
ReplyDeletePrzepiękna legenda i ciekawa historia jego powstania.
Cudne perełki pokazujesz, dzięki za możliwość obejrzenia.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Same cudowności dla oka - dziękuję:)
ReplyDeleteChociaż mam u siebie też post o Saint Michel, to milo poczytać i pooglądać zdjęcia. A może pojechałaś podziwiać kwitnące wrzosy?
ReplyDeletePozdrawiam i życzę miłej soboty i niedzieli.
Wiem, że dużo chodzisz po górach - Jole tak mają, hahaha....
ReplyDeletePrzed Tobą jeszcze dużo szlaków wysokogórskich.
Przede mną już dużo niższe trasy.
Ja jestem po trzech udarach i całkowitym prawostronnym paraliżu.
Wszystko minęło (miałam pomoc natychmiastową) chociaż dysfunkcje pewne pozostały. Nie są one jednak dla nikogo widoczne. Ale...ponieważ dane mi jeszcze resztki zdrowia to jak mogę to chodzę. I na Klimczok z Szyndzielni weszłam bez pomocy.Kiedyś zeszliśmy z mężem prawie całe Tatry. Pozostały wspomnienia i parę papierowych zdjęć, bo aparatów cyfrowych nie było.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))